Jarosław Broniewski
„Pulsujący oddech między światłem a cieniem Daje chwiejną równowagę – życie światu” Ten fragment z chińskiego traktatu filozoficznego „Tao te ching” zwrócił moją uwagę już dawno. Światło i ciemność, dobro i zło, jin i jang, białe i czarne – na styku, gdzie łączą się wszystkie przeciwności, na ulotnej i wątłej granicy, rozwija się i trwa życie. Trzask migawki w ułamku sekundy wydobywa i zatrzymuje ulotność tej granicy, chwiejną równowagę w danym momencie. Podobnie mistrzowie haiku zatrzymywali trwające mgnienie oka wrażenie w kilku znakach-słowach. Mimo tej ulotności jest w tym wszystkim jakaś pogoda i optymizm. Bo cóż, że wszystko trwa tylko chwilę? Następna chwila będzie inna! I zdarzyć się w niej może coś odmiennego, odmienna będzie konfiguracja światła i cienia, inaczej będzie przebiegać granica. To, co wydaje się niekorzystne, może za moment okazać się zbawieniem. W innym miejscu „Tao te ching” powiada, że to nie glina jest użyteczna, lecz zawarta w kształcie naczynia pustka. Nie ściany są ważne, lecz puste miejsca w nich, które nazywamy drzwiami i oknami. Bowiem „Bogactwo pochodzi od tego, co jest, ale wartość od tego, czego nie ma”. Dlatego na fotografii najistotniejsze jest to, czego na niej nie widać.